Menu
empatia

Słowa kluczowe

Ktoś powie „nie chce herbaty”. A ty słyszysz. „A weź spadaj”. Między interpretacją a faktem. Słowem a wyrazem. Intencją a zachowaniem. Czy komunikacja to współczesna Antygona?

Komunikacja to ciężki bochen chleba. Gdyby nie to, że kocham ją nad życie – nie tknęłabym jej palcem. Jest dość skomplikowana, wieloznaczna i często zmienia zdanie. Jak w takim razie dobierać słowa kluczowe i je analizować?

Trzeba upraszczać. Do najkrótszych zdań. Do rdzenia. Do uczuć. Do mięśnia zwanego sercem. Tam bytuje. Zanim tam dojdziemy… zabiorę was w podróż do ucha, okna i kwadratu. Co z tego wyjdzie? Nie daję gwarancji na nic. Mogę za to obiecać, że już nic nie usłyszycie jak dawniej.

Mechaniczny kontrakt

W coachingu na początku spotkań ustalamy z klientem „kontrakt”. Co to jest? To słowna umowa. Rozmawiamy z klientem jaki ma cel. Może dopiero potrzebuje go określić? A może już ma jakiś konkret? Jedni lubią dostawać prace domowe a inni nie. Jedni lubią eksperymentować, inni uciekną gdzie pieprz rośnie. Jedni chcą mnóstwa narzędzi, inni pracy na mocnych stronach. Coaching jest jak ocean możliwości.

Dzwoni do mnie mój przyjaciel. Ma za sobą pierwsze sesje coachingowe.
O co chodzi w tym kontraktowaniu się? To takie mechaniczne! Rozmowa to rozmowa przecież! Nienaturalne to jakieś! Nie rozumiem tego, wytłumaczysz mi?

Jeśli chciałbyś porozmawiać z przyjacielem przy kawie, gdzie rozmowa “swobodnie płynie” to idź na tą kawę! A nie do coacha! – Odpowiedziałam mu w myślach.
Już Ci tłumaczę – powiedziałam na głos.

Ale najpierw o uszach. W zależności od sytuacji i kontekstu słyszymy różnie. Oto 4 pary uszu. Tak, każdy z nas je ma. Spokojnie. Już nie macajcie się po głowie. Nie urosły wam. Istnieją w interpretacjach sytuacji. Już tłumaczę każde ucho.

ucho rzeczowe zauważa obserwacje
-ucho apelowe słyszy żądanie
-ucho relacyjne analizuje relacje
-ucho ujawniania widzi potrzeby

Każdy ma swoje „ucho dominujące”. Pokażę na przykładzie. Mówię do przyjaciółki – „czuje się zmęczona”. Co ona może usłyszeć?

– Moja przyjaciółka jest zmęczona (rzeczowe)
-Pewnie moja przyjaciółka mnie dosyć, pewnie chce żebym poszła do domu (apelowe)
-Czy w naszej relacji jest wszystko ok? Może ma mnie dosyć albo przestała mnie lubić? (relacyjne)
-O moja przyjaciółka jest zmęczona. Pewnie potrzebuje odpoczynku albo potrzebuje się „wygadać” żeby sobie ulżyć w zmęczeniu (ujawniania)

Komunikacja jest wieloznaczna. Według Von Thuna tylko czteroznaczna. A to mądry psycholog przecież. W 1977 roku zaprezentował światu czteropoziomowy model komunikacji. Nazywał go kwadratem wypowiedzi. Powszechnie używa się jeszcze sformułowań: ucho albo okno Von Thuna. Które ucho jest waszym dominującym? U mnie zdecydowanie ucho ujawniania (zwane również terapeutycznym).

Nadajemy komunikaty 4 warstwowo i tak samo je odbieramy. Mamy tendencje do słuchania uchem dominującym. Już znacie swoje? Uważajcie teraz. To jakie ucho wystawiamy na wychwyt informacji zależy jeszcze… od tego kto i w jakiej sytuacji do nas mówi. Rozjeżdża się w wam komunikacja? Wasza interpretacja jest inna, niż intencja mówcy? To oznacza, że każdy z was był na innej warstwie komunikatu.

Do(słowny) a nieoczywisty

To teraz wróćmy do naszej „słownej umowy” w coachingu. Wiemy już, że komunikacja to nie jest chleb z masełkiem. A tu trzeba się dogadać i doprecyzować, nad czym i w jaki sposób klient chce pracować.

Wyobraźcie sobie, że jesteście coachami. Rozmawiacie swobodnie o wszystkim. Takie pogaduchy przy latte z pianką. Zdajcie sobie sprawę, że jesteście odpowiedzialni za proces coachingowy. I co teraz? Strzelać na chybił utrafił z pytaniem? Albo z jakimś narzędziem? Może akurat trafię i zatopię czteromasztowca? Coaching bez kontraktu – to jak gra w statki. Tę przyjemność zostawiam dla przyjaciół.

Było lato. Razem z moją koleżanką piłyśmy wino. Powiedziałam jej, że przeżywam smutniejszy czas. Koleżanka dała nogę tak, że nie widziałam jej ponad rok. Wpadłyśmy na siebie przypadkiem. Na moje pytanie – gdzie byłaś? Odpowiedziała z rozbrajającą szczerością. – Wiesz, ja byłam w takim radosnym czasie wtedy. Taki vibe randkowy miałam. Nie po drodze mi było z twoim smutkiem.

Wzięłam sobie tę lekcje do serca. I od tamtego czasu kontraktuje się. Z kim mi po drodze na wino? Czy gadamy o wszystkim? Czy po prostu miło spędzamy czas? Obie opcje są dla mnie ok.

A weź się domyśl

W Holandii przychodząc w gości – nie ugoszczą was herbatą. Jak poprosicie to tak. A za nim weźmiecie ślub, najpierw ustalicie kto płaci za rozwód. W krajach zachodnich, skandynawskich czy w USA są umowy i kontrakty. I nikogo to nie dziwi. To powszechne i normalne. To oznacza kulturę niskiego kontekstu.

W Polsce, w krajach prawosławnych czy Japonii mamy kulturę wysokiego kontekstu. Zakładamy, że się domyślimy. Czyli herbata zawsze na stole. I brak ustaleń, kto płaci za rozwód. A potem płacz i lament.

To na co się umawiamy?

Kilka dni temu udzielałam wywiadu dla jednej ze stacji radiowej. Rozmawialiśmy o „planach awaryjnych”. Co robić, gdy stanie się coś niespodziewanego? Czy możemy być wtedy sprawczy w czymkolwiek?

Redaktor zadał mi pytanie – Jak nie działać wtedy impulsywnie, na oślep? W silnych emocjach nie jesteśmy w stanie działać racjonalnie. Trudne sytuacje: wypadek, nagła choroba bliskich to trzęsienia ziemi. Naszych fundamentów.

Dlatego zachęcam aby zrobić krok w tył. Wskoczyć w buty przykładowego Holendra. I zakontraktować się z bliskimi – co byśmy zrobili gdyby… Czarnowidztwo? Nie. Ja nazywam to planem awaryjnym. Twój mąż jeździ na tirach. Nie wróci na „już”. Do kogo zadzwonisz po pomoc? Czy zadzwonisz do męża od razu, żeby mu powiedzieć o smutnej wiadomości? Czy poczekasz aż zjedzie na stacje, dla bezpieczeństwa, żeby nie spowodował wypadku? Wystarczy jeden wieczór, żeby to przegadać. W Polsce za mało się kontraktujemy. Nie tylko na „plany awaryjne”. Na co dzień. W relacjach.

Tak jak moja koleżanka od wina. Zadała mi pytanie. Jednak nie wzięła odpowiedzialności za to, że odpowiedź może być inna niż „wszystko świetnie, a u ciebie?”. Czas to zmienić. Nie musisz dźwigać wszystkich gór świata. Komunikuj i ujawniaj – za co bierzesz odpowiedzialność w relacjach. Każdy z nas ma znajomych: tych od wygłupiania się i tych od rozmów na poważnie. Jest też połączenie kombo. Znajomi co są do tańca i do różańca. Tych zwykle nazywamy przyjaciółmi. A jak nie wiadomo, na co można sobie pozwolić a na co nie? To wtedy warto pogadać, zanim da się nogę z naprawdę fajnej relacji.

(Ro)zmontować komunikacje

W braniu odpowiedzialności ważna jest dojrzałość empatyczna. Składa się na nią: uważność, samoświadomość, aktywne słuchanie, komunikowanie się oraz przekraczanie nawyków. Ten artykuł jest czwartym elementem w tej układance.

A jak wygląda kontraktowanie się w coachingu? Rozbierzmy to już do końca. Na pierwszych sesjach ustalamy:

-czym byś chciał się zająć?
-co chciałbyś w wyniku naszej pracy osiągnąć?
-jaką rolę / zadanie ma coach

oraz:

-kiedy i jak często będziemy się spotykać
-czy to będą spotkania online czy np. w siebie firmy
-ustalamy kwestie finansowe
-sposób odwoływania sesji – do kiedy i w jaki sposób
-omawiamy metody pracy coachingowej

Zachęcam was żebyście wzięli „uszy” i „kontrakt” z dzisiejszego artykułu. I pamiętali, że lepiej dwa razy dopytać niż się domyślać. W końcu nigdy nie wiemy, kto jakim uchem słuchał. To zdecydowanie lepsze – niż siedzenie po uszy w domysłach.

Życzę Wam wielu owocnych rozmów. Podzielcie się ze mną, jakim uchem słuchacie? I czy kontraktujecie się ze swoimi bliskimi?

Brak komentarzy

    Zostaw komentarz